niedziela, 17 lipca 2016

Od Tormenty "Nowy przyjaciel" cz.8

Po tej nocnej bitwie ze smokiem nie bardzo chciało mi się wstawać. Pusty żołądek twierdził jednak co innego. A on niestety sam sobie niczego nie upoluje. Westchnęłam, podnosząc się na nogi i zaczęłam wlec się ku puszczy. W tym stanie było mało prawdopodobne, że uda mi się cokolwiek złapać, ale gdy tylko wywietrzyłam zapach zająca, ruszyłam za nim nieco żywiej i raźniej. Kilka minut później dostrzegłam delikatny, ale świeży ślad króliczej łapy. Nie minęło wiele czasu, a zobaczyłam i samego uszatego. Wiatr mi sprzyjał, więc szarak nie wyczuł mnie. Cicho podkradłam się bliżej i... skoczyłam na nieświadomą zagrożenia ofiarę. Po trwającej minutę walce zając znieruchomiał, a ja postanowiłam zjeść to śniadanie nad znajomym z nocnych wydarzeń jeziorem. Trzeba w końcu czymś popić posiłek, a obawiam się, że aktualnie wciąż byłam gotowa do zgubienia się na rozległych terenach watahy.
Jakież wielkie było me zdziwienie, gdy, jeszcze zanim wyszłam z lasu, dostrzegłam siedzącą tam Sakurę. No proszę.
- Nieźle sobie wczoraj poradziłyśmy. Prawda? - Usłyszałam jej głos. Skąd ona niby wie, że walczyłam pod postacią konia. Bez przesady, aż tak podobna nie jestem. Postanowiłam więc udawać, że nie wiem o co chodzi. Podeszłam do wadery i położyłam na ziemi zdobycz.
- Jaką masz pewność, że to byłam ja? - zapytałam, siadając. 
- E...
- No właśnie. To, że widziałaś wilka...
- Widziałam konia - przerwała mi znajoma. - Pomógł mi pokonać smoka w tym właśnie miejscu.
- Naprawdę? Opowiedz mi o tym.
Wilczyca spojrzała na mnie nieufnie, ale streściła wydarzenia wczorajszej nocy. Mówiła o tym, jak czarna klacz władała burzą oraz jak Arukaz przejęła jej ciało. O tym, jak wspólnie pokonały smoka - koń utworzył błyskawicę, która dzięki siostrze Sakury trafiła w gardło gada. Wilczyca zagryzła go potem i odbiegły.
- Cóż, wielce ciekawa opowieść - stwierdziłam.
- Teraz mi się przypomniało. Klacz przybiegła, gdy moja siostra zawołała twoje imię. I pachniała nieco jak ty.
- Nie uważasz, że skoro ona zapewne zaczęła te walkę, to chciała ją potem zakończyć, a przynajmniej nie zostawiać cię z tamtym gadem samej? A mnóstwo moich przyjaciół może pachnieć "nieco jak ja". Skąd wiesz, że nie ma wśród nich czarnej klaczy?
- Może i jest, ale...
- Żadnych ale, daj mi w końcu zjeść - fuknęłam gniewnie, zaczynając jeść. Biało-różowa wadera czekała, aż skończę posiłek. Zostały po nim kości oraz nieco mięsa i wnętrzności. Oblizałam pysk z krwi.
- No, to co teraz? - zapytałam, wstając.
- Chciałam zobaczyć ten mroczny las... A, na pewno nie władasz burzą i piorunami i nie protrafisz przemieniać się w konia.
- Wszystko w swoim czasie. Mówiłam ci przecież, żebyś o to nie pytała. Nie zamierzamy wyjawiać takich informacji komuś, kogo znam dwa dni. Idziemy?
Sakura? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz