środa, 13 lipca 2016

Od Black Death Juniora "Nowa nadzieja" cz.2

Zacznijmy jak opowiadanie normalnego wilka.Wstałem wczesnym rankiem,a nie ja nie spałem.Po jakże majestatycznym poranku postanowiłem ożywić parę porcelanowych lalek,ponieważ poprzednie gdzieś spierdoliły.Ciepłe światło oświetlające ściany krwisto-białego namiotu zachęcały do ruszenia się z miejsca.Pełen energii postanowiłem wyjść na dwór i gdzieś się przejść,wcale nie było to spowodowane tym,że nie chciało mi się sprzątać po wczorajszym pokazie,w ogóle..Idąc tak do moich nozdrzy doszedł zapach wilka,obcego.Podskoczyłem z triumfu wysoko,wraz z tym towarzyszyło mi ciche dzwonienie dzwonków.Z uśmiechem na pysku ruszyłem szukać mojej ofiary,nazywajmy,rzeczy (tak,porównuję istoty żyjące do rzeczy) po imieniu.Zakradanie się to nie moja bajka,pobiegłem więc bardzo szybko w stronę wyczutego zapachu.Dostrzegłem idącą waderę,która patrzyła się na mnie jak na idiotę.No cóż,co ja poradzę,nie każdego matka natura obdarzyła powalająco pięknym wyglądem.Gdy samica chciała odskoczyć ja już na niej byłem i patrzyłem swoimi schizowymi ślepiami wprost na jej.
-Nie jesteś z watahy prawda?-Spytałem szybko,chciałem mieć formalności za sobą.Mój pysk rozszerzył się nienaturalnie a szczęki były gotowe na zadawanie ciosów o niewyobrażalnej szybkości.Dalej przypierałem samicę do ziemi.
-A tak się składa,że właśnie wróciłam z jaskini Burieda..-Twardo odpowiedziała w moją stronę.Momentalnie powróciłem do normalności i z niej zszedłem.
-Ah,no to bardzo pannę przepraszam,ale z szacunku do obcych nie słynę,oczywiście członków watahy się to nie tyczy.-Szarmancko wytłumaczyłem się ze swoich poprzednich czynów,podając łapę waderze po to aby mogła się podnieść.Wyglądała na wkurzoną,ale i też zdziwioną.
-Może następnym razem łaskawie,pan uciekinier palant z cyrku najpierw spyta a potem zaatakuje,co?-Niemalże wykrzyknęła w moją stronę odpychając moją łapę.Zaśmiałem się przyjaźnie.
-Może zaczniemy znajomość od początku,co ty na to?-Zaproponowałem.
-Nie.-Rzuciła szybko,próbowałem wyczaić jej mowę ciała,dzięki której mógłbym ją zaliczyć do następnej potencjalnej ofiary.Uśmiechnąłem się szyderczo pod nosem dbając o to by zostało to niezauważone.
-A może jednak?-Sympatyczny ja nie byłby sobą,gdyby nie zadał tego pytania.
-Tormenta.-Rzuciła od niechcenia,ciekawiło mnie w jaką stronę zmierza,cóż,teraz był czas aby wykorzystać swoją umiejętność manipulacji.
Tormenta? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz