środa, 15 marca 2017

Powrót !

Kto czekał, ten się doczekał, kto nie czekał ten nie czekał. Hm, znając życie większość z was zapomniało o TWK... W sumie to się nie dziwię. To jest oficjalne odrodzenie a wraz z nim pożar... Pożar? - Tak, pożar.. A zresztą sam/a przeczytaj.
~*~
,,Wilki zaczęły schodzić się do jaskiń, słońce zaszło a na niebie zawitał księżyc.. Buried po raz ostatni obszedł tereny watahy, lecz zaraz, nie tak prędko.. Żółte ślepia alfy dostrzegły z pozoru niegroźny, tańczący pośród drzew płomyczek, który stawał się coraz większy. Wilcze królestwo zjadał nieokiełznany żywioł ognia. Samca ogłuszył pisk, po chwili został on otoczony ogniem przyglądał się jemu roześmiany Black Death Junior.. - To koniec, mój jak i Twój, nie dałeś mi tego, czego chciałem. - Ozwał się sprawca tego jakże niestosownego 'żartu'. Biała sylwetka uniosła się. Death Junior przyglądał się Buriedowi, który wymiotował (?). Samiec wypluł książkę a zaraz po tym czarną szkatułkę. - Wiele złego uczyniłeś, tak też za zgodą Bogów skazuję Cię na wieczne potępienie. - Wygłosił jak przemowę Buried i zaczął czytać fragment z księgi, którego nie przetoczę, ponieważ i tak byś nie zrozumiał. Czarny wilk zaskomlał głośno, ciemny promień przeszył jego serce, Black Death zmienił się w pył.. Buried przesypał kupkę prochu do szkatułki i pomodlił się do ojca. Ice zstąpił na Hirmu i ugasił pożar, który gościł już niemalże wszędzie. Bóg zabrał szkatułkę, pobłogosławi syna i zniknął. Alfa milcząc spoglądał na powypalane tereny. - Należy zrobić spis ludności, muszę wiedzieć kto przeżył ten koszmar. - Rzekł krótko i ruszył do jaskiń z nadzieją, że zastanie w nich wilki..''

niedziela, 31 lipca 2016

ŻYCIE TO NIE BAJKA. JEŚLI W NIEJ WALCZYSZ, TO ZNACZY, ŻE NAPRAWDĘ ŻYJESZ

Imię: Annabell
Pseudonim: Ann, Morder [z nor. zabójczyni.]
Płeć: Wadera
Wiek: 2,5 lata
Hierarchia: Omega
Partner/ka: Najpierw Ann musi ci zaufać i ty musisz jej pokazać że jesteś tego warty.
Rasa: Wilk krwi 50% | Wilk śmierci 50%
Głos: Sylwia Grzeszczak
Stanowisko: Wojownik
Charakter: Ann jest zimną waderą. W jej głosie można usłyszeć nutkę agresji. Na pierwszy rzut oka wydaje się miła i słodziutka, ale ten kto tak myśli, bardzo się myli. Jest niesamowicie odważna nawet bardziej od basiorów. Nie lubi gdy ktoś na nią nagaduje. Mała sytuacja może wywołać furię w której wszystko zostaje zniszczone. Jest bardzo agresywna, przebiegła i nie podda się. Będzie walczyć do ostatniej kropli krwi. Gdy coś się dzieje bez względu co, zawsze działa sama, gdy ktoś ma z nią iść może nie wrócić. Nie lubi tłumów, woli samotność. Czasem stara się uspokoić ale za bardzo jej to nie wychodzi. Gdy jest sama jest spokojna a czasem rozmyśla o innych rzeczach. Jest bardzo czują, przez co wystarczy jeden nie ostrożny lub gwałtowny ruch podczas jej nie uwagi może spowodować ciężkie zranienie a czasem zabicie. Podczas walki jest bezlitosna i nie odpuści nikomu. Zawsze stawia na swoim a przez jej zimne spojrzenie wszyscy jej się boją.
Waga: 40 kg
Wysokość w kłębie: 85 cm
Aparycja: Jest waderą w kilku odcieniach brązu. Jej oczy są jaskrawo zielone przez co bardzo łatwo ją odróżnić od innych wilków.
Historia: Powiem bez szczegółów. Gdy była mała była wychowywana w agresji i nienawiści. Jako jedyna z rodzeństwa była najmniejsza i najsłabsza. Gdy miała 2 miesiące zabiła swoje rodzeństwo przez co rodzice ją zostawili na pastwę losu. Chcesz żyć? Nie pytaj o szczegóły.
Rodzina: Nie zna
Żywioł: Śmierć, krew
Moce:
♠ Furia (wrodzona i nie panowana)
♠ Rozmowa z duchami
♠ Sprowadzanie duchów i demonów
♠ Ostra fala krwi która czasem zabija
♠ Zamiana w ducha, uzdrawianie
♠ Czytanie w myślach
Opanowanie żywiołu:  50%
Patron: Ice
Umiejętności: Doskonale walczy, szybko biega, wspina się po drzewach, ale nie skacze bardzo daleko.
Słaby punkt: Nie zbyt daleko skacze, ale jak się wysili może naprawdę daleko skoczyć
Boi się: Powrotu swojego najgorszego wroga oraz że wszystko co najgorsze może się powtórzyć...
Agresja: W stosunku do watahy 5/10 ; obcych 10/10 ; wrogów 1000/10
Inne zdjęcia: [Podczas furii] [Jako duch] [Jako duch 2]
Informacje dodatkowe: -
Towarzysz: -
Pieniądze: 100$
Ekwipunek: pusty
Właściciel: julczydlo1

Od Sakury ,,Czas rozmyśleń" cz.2

Już prawie zachodziło słońce postanowiłam iść na łąkę. 
-Sis ta noc u Tormi była super fajna, tylko pobudka nie za ciekawa. -powiedziałam w głowie do Arukaz.
-Oj sis nie ekscytuj się tak. Mi pobudka się nawet podobała te stworzenia trochę mnie zaintrygowały. -odpowiedziała.
-Dobra koniec tego tematu. 
-To kiedy następny raz?
-Nie wiem. Ale wiem, że na pewno tym razem u nas.
-Zdecydowanie tak.
-Czekaj.
-Co?
-Tam na łące. Leży tam ktoś. Ale fajnie nowy przyjaciel.
-Co...? Znowu? Mi Tormenta starcza w stu procentach.
-Oj cicho. Ide do niego.
-To ja znikam. Dobranoc.
-Tak, tak. Branoc.
Gdy siostra poszła ,,spać" ja podeszłam bliżej, okazało się, że to basior cały szary. Podeszłam jeszcze bliżej i przywitałam się:
-Witaj jestem Sakura. A ty?
-Witaj. Ja jestem Haning. -odpowiedział.
-Co... tu robisz?
-Eee... Przeszkadzam Ci?
-Nie! No coś ty. Cieszę się, że poznałam kogoś nowego. Pytam się co robisz tak... Po prostu.
-Ahhh.... Wiesz ja tak sobie rozmyślam a ty co tu robisz?
-Ja bardzo lubię to miejsce więc przychodzę tu prawie codziennie. A ty...? Co lubisz robić?
< Haning? >

czwartek, 28 lipca 2016

Od Hanginga "Czas rozmyśleń" cz. 1

Przechodziłem właśnie przez rzekę. Próbowałem jakoś przetrawić tę informację.. śmierć. któż to pojmie? Gdzieś w oddali na pewno ktoś ginie. Zdarza się każdemu. Śmierć. Powszechne określenie. Każdego to spotyka. Nikt jej nie chce. Więc czemu? Stanąłem. Stałem na skarpie. Wiatr wiał mi w futro. Mam swoje lata. Więc czy i mnie to czeka? Na pewno. Jak szybko? To się okaże. Uśmiechnąłem się sam do Siebie. 
- Póki co nie dopadniesz mnie. Nie dopadniesz mnie. Tu czeka mnie nowe życie. - wyszeptałem i zawróciłem. Należę do watahy zaledwie dwa, może trzy dni. Spokojnie tu. Śmierć na nikogo tu nie czeka. Kwiaty rozkwitają. Kwiaty. Kwiaty zmieniają wszystko. Kwiaty zmieniają sposób patrzenia na świat. Kwiaty. Takie małe, takie bezbronne i dobre, więc czemu i je czeka śmierć? Śmierć. Ileż można rozmyślać nad tym samym. Długo. Przechodząc widzę wesołe wilki. Szczęśliwe wilki. Cieszy mnie to. To miłe. Można czerpać przyjemność z patrzenia. Idąc tak, nikt na mnie nie patrzy. Nie patrzy. Ach.. kwiaty patrzą. Kwiaty widzą wszystko. Jednak ciągle trapi mnie coś.. Przyjaciel. Ha, miałem, nawet niejednego. Kiedyś. Towarzystwo kwiatów.. Moi przyjaciele. Kiedyś, teraz, może i kiedyś. Ach, ile razy mówili mi 'znajdź przyjaciela', 'załóż rodzinę'. Nie da się. Czasem.. ktoś nie potrafi. Ja. Ja nie potrafię. Jak rozmawiam, to sam ze Sobą. Kiedyś spotkałem przyjaciela. Był mały. Wychowałem go. I ruszył w świat. Ah.. Śmierć. Kwiaty. Przyjaciele. Napewno na to natrafisz. Czasem wcześniej, czasem później. Ale natrafisz. Czasem z przymusu, czasem sam się na to pchasz. Czasem po prostu przychodzi. Dochodzi czas. Czas to już głębsza kwestia. Chyba nie mam na nią siły. Czasem czas można przyśpieszyć. Znam imię każdego wilka z watahy. Więc czemu nie zagadam? Jestem niewidzialny. Nikt nie patrzy. Nie umiem. Dużo tego. Kiedyś się uda. Póki co, zostają kwiaty. Kwiaty. Pomyślałem i położyłem się na łące. Obserwowałem. Nie było tu zbyt wiele wilków na co dzień. Jednak czasem ktoś przejdzie. Czas. Wystarczy czekać.
< No więc.. może przejmie ktoś? >

wtorek, 26 lipca 2016

Od Tormenty "Przecież w końcu wyjdzie słońce" cz.6

Przewróciłam oczami.
- A czego się spodziewałeś, Guliwer? Nie gubię się bez powodu.
Rave wzruszył ramionami, jakkolwiek wilki wykonują ten gest.
- Skoro tak mówisz, Mikrusie...
- To miejsce odkryła moja przyjaciółka, Future - powiedziałam, wpatrując się w wodę. - Jeśli przypatrzysz się uważniej, dostrzeżesz nie tylko teraźniejszość, ale i przeszłość lub przyszłość. Dowiesz się, kto pochylał się, a kto będzie pił tę wodę.
- Interesujące. - Rave pochylił się nad taflą, która mimo obecności wodospadu była gładka niczym lustro. Podeszła do niego i również wpatrzyłam się w głębiny. Jednak nie dostrzegłam wizji a... Towarzyszący mi basior krzyknął, gdy olbrzymia macka owinęła się obok niego, a po chwili wciągnęła go pod wodę. O matko! I co ja mam zrobić...? Z braku lepszego pomysłu skoczyłam do wody. Zimna ciecz i bąbelki otoczyły mnie ze wszystkich stron. Po chwili zdezorientowania dostrzegłam oddalającą się ośmiornicę czy kałamarnicę. Nie wiedziałam, jakim cudem ten potok może być taki głęboki, ale zanurkowałam za wielkim stworzeniem. Choć wiedziałam, że to niezbyt bezpieczne, przeniosłam się błyskawicą do tajemniczej istoty. Oberwałam macką w brzuch, ale na szczęście użycie energii elektrycznej w wodzie tym razem nie zmieniło się w katastrofę. Kałamarnica czy tam ośmiornica wypłynęła nad powierzchnię wody. Poszłam za jej przykładem, bo brakowało mi już powietrza. Znajdowaliśmy się w jakiejś sporej jaskini, gdzie na brzegu czekał już jakiś jeździec z pochodnią siedzący na smoku. Chciałam przenieść się do Rave'a, ale dziwnym trafem nic się nie stało. Żadna z moich mocy nie działała. Tajemnicza postać na skrzydlatym gadzie odebrała basiora od wielkiego potwora i odleciała gdzieś w ciemność. Wywlekłam się na ląd i otrzepałam z wody. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem, nie miałam pojęcia, gdzie jest Rave i w dodatku byłam sama w jakiejś ciemnej grocie. Ruszyłam w kierunku, w którym odlecieli porywacze brązowego basiora. W oddali dostrzegłam nikły blask światła. "Może jeszcze ich dogonię" - pomyślałam i przyspieszyłam. 
<Rave?>

HAKUNA MATTATA

Imię: Felix
Pseudonim: Felcio
Płeć: Samiec/Basior ♂
Wiek: 3 lata
Hierarchia: Omega
Partner/ka: Nie wykazuje nikim zainteresowania.
Rasa: Wilk Cienia 50% | Wilk Krwi 25% | Wilk Umysłu 25%
Głos: [Proszę uzupełnić.]
Stanowisko: Wojownik
Charakter: Felix to uprzejmy oraz pomocny basior,który od czasu do czasu lubi się podroczyć.Należy do wilków miłych.
Waga: 50 kg
Wysokość w kłębie: 60 cm
Aparycja: Na pyszczku ma namalowany znak koloru niebieskiego.
Historia: Za długa, by opowiadać.
Rodzina: Diablo - Ojciec taki jak każdy.Śmierć - Matka jak każda.
Żywioł: Woda
Moce:
♠ Włada wodą.
♠ Umie czytać w myślach.
♠ Potrafi rozmawiać z wodnymi zwierzakami.
Opanowanie żywiołu: 50%
Patron: Patronem Felixa jest bożek wojny, który dla niego jest w pewien sposób wyjątkowy.
Umiejętności: Jego mocną stroną jest polowanie.
Słaby punkt: Lewa tylna łapa.
Boi się: Zaufać komuś na nowo,lęka się również ognia.
Agresja: W stosunku do watahy 1/10 ; obcych 5/10 ; wrogów 8/10
Inne zdjęcia: -
Informacje dodatkowe: -
Towarzysz: -
Pieniądze: 100$
Ekwipunek: Pusty
Właściciel: nom

Od Rave'a "Przecież w końcu wyjdzie słońce" cz.5

- Trudno jest się domyślić prawda? – uniosłem jedną brew i spojrzałem na nią rozbawiony. – Idę.
Wadera prychnęła cicho i ruszyła żwawym krokiem naprzód, a ja za nią. Co jakiś czas potrząsała łbem, żeby odgarnąć z oczu niesforną grzywkę. Ja za to rozglądałem się dookoła, aby jak najlepiej zapamiętać drogę na wypadek, gdybym wracał sam. Nie miałem specjalnej ochoty błąkać się po tych terenach, bo jak na razie teleportacja nie wchodziła w grę, za słabo pamiętałem swoją jaskinię. Mogłem też zapytać jakiegoś wilka o drogę, ale po co wdawać się w jakieś zbędne konwersacje?
- Dokąd idziemy? – zapytałem, gdy zauważyłem, że jesteśmy w miejscu, którego nie kojarzę.
- Nad wodospad – usłyszałem uprzejmą odpowiedź. Trochę się zdziwiłem, ale przemilczałem temat i zadałem kolejne pytanie.
- Znasz tu kogoś?
- Sakurę – odpowiedziała zwalniając i wyrównując ze mną krok. Trudno było rozmawiać na taką odległość. – To taka różowa wadera, może ją kojarzysz?
Potrząsnąłem głową, starając sobie przypomnieć jakąś Sakurę, ale na próżno. Pustka.
- Nie spotykam się z waderami – warknąłem ostrzej niż bym chciał. – Nie widzę w tym nic ekscytującego…muszę też zajmować się siostrą.
- Słyszałam, że się nią opiekujesz Guliwer – odparła i rozejrzała się dookoła. – Już niedaleko
- Mikrusie, na pewno nic nie pomyliłaś? – zadrwiłem, ale tak naprawdę byłem wdzięczny za zmianę tematu.
- Guliwer, czy ja wyglądam na głupią? – prychnęła.
- Jeśli by się…- urwałem, bo przed naszymi oczami pojawił się błękitny wodospad. Podeszliśmy bliżej, a ja zanurzyłem łapę w chłodnej cieczy. – Brawo Mikrus, udało ci doprowadzić nas tu żywych.
Tormenta? Bardzo znudzona? xd >