piątek, 15 lipca 2016

Od Tormenty "Nowy przyjaciel" cz.4

Cóż, ta Sakura wydawała się całkiem... w porządku. Nawet nie wiedziała, jak mi ulżyło, gdy dowiedziałam się, że nie będzie mnie wypytywać o moce na siłę. Wydało mi się również, że tyczy się to też historii i innych tego typu rzeczy. To bardzo miła odmiana po tych wszystkich lalusiach, co bały się choćby zmoczyć i chciały wiedzieć wszystko i o wszystkich. Tak właśnie wyglądały zwykle moje pierwsze znajomości w danych watahach czy grupach - obchodził mnie tłum egoistycznych ślicznotek latających za pierwszym ładniejszym basiorem i zadających kłopotliwe pytania. Ale dość już na ten temat. Kiedy zapytałam, co teraz będziemy robić, Sakura zastanowiła się chwilę.
- Hm... Możemy iść pobiegać na łąkę - zaczęła w końcu. - Albo popływać.
- O, a jest tu coś, co nadaje się na spływ kłodami? - zapytałam z entuzjazmem, wpatrując się w waderę.
- Em... Tak szczerze to nigdy o tym nie myślałam. Rozumiem, że nadawałaby się rwąca i nieco głębsza niż zwykły potok rzeka z niedużymi wodospadami?
- Właśnie tak - potwierdziłam z uśmiechem.
- Więc... Chyba znam jedno miejsce... O ile załatwisz kłody, możemy sobie zrobić ten spływ.
- W porządku. Ty znajdujesz rzekę, ja znajduję transport. Prowadź.
Sakura doprowadziła mnie kilkoma krętymi ścieżkami wijącymi się pośród drzew na niezbyt duży, częściowo obmywany przez chłodną wodę fragment skały, wysuniętą część brzegu. Ta rzeka idealnie nadawała się na spływ kłodą. Trzeba tylko było znaleźć jakiś pień, najlepiej spróchniały i przepołowiony. Ruszyłam na poszukiwania. Szczęście się do mnie uśmiechnęło. Nie musiałam szukać długo - już po kilku minutach natrafiłam na przewrócone drzewo, pęknięte na pół na skutek uderzenia pioruna. Idealne. Przemieniłam się w konia i zawlekłam znalezisko na skałę, do Sakury. Zanim jednak znajoma wilczyca mnie ujrzała, przemieniłam się na powrót w wilka. Wadera pomogła mi postawić pół pnia na wodzie. Usiadłyśmy na drzewie, trzymając się wystających nad wodę gałęzi.
- Gotowa? - zapytałam i nie czekając na odpowiedź, odepchnęłam nas od brzegu.
Sakura? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz