poniedziałek, 25 lipca 2016

Od Rave'a "Przecież w końcu wyjdzie słońce" cz.3

- Sprawdzam tylko, czy mnie czasem nie okłamujesz. A teraz zamierzam ci złożyć ofertę wspólnego polowania, skoro już uciekło NAM śniadanie. Od ciebie zależy, czy ją przyjmiesz czy odrzucisz. To jak? - skierowała pytanie do mnie. Przez chwilę się wahałem, rozważając za i przeciw. Ostatecznie, zgodziłem się na jej propozycję, nie mogłem jednak powstrzymać się przed rzuceniem złośliwego komentarza.
- Czyżbyś potrzebowała mojej pomocy, Mikrusie? - zadrwiłem, bo przy mnie wyglądała jak wyrośnięty szczeniak.
- Sam jesteś mikrus - odcięła się, aż nazbyt kreatywnie. Posłałem jej współczujące spojrzenie i ruszyłem do przodu, a wadera za mną. Dzieliło nas kilka metrów, które sprawiały, że czułem większy komfort niż gdybyśmy szli ramię w ramię. To nie tak, że nie lubię towarzystwa, zwyczajnie cenię sobie swoją przestrzeń osobistą, która i tak została dziś naruszona.
- Świetnie tak sobie pogadać, prawda? - zauważyłem sarkastycznie przerywając ciszę, a słysząc mój głos, wilczyca poniosła głowę. Nasze spojrzenia się spotkały, tylko po to, żeby zaraz się rozejść.
- A o czym niby mamy rozmawiać? - odparła chłodno.
- Trafne spostrzeżenie, Mikrus -przyznałem i zatrzymałem się w chwili, gdy do mojego nosa dotarł zapach zwierzyny. - Zobaczymy czy potrafisz polować...
- Przyznaj, że nie chce ci się ruszyć tyłka - prychnęła lekceważąco, na co zareagowałem uśmiechem.
- To co upolujesz jest twoje - powiedziałem lekko mrużąc oczy, bo słońce zaczęło mnie razić. - Damy mają pierwszeństwo, więc ci ustępuję

Tormenta burknęła coś w stylu "Milutko" i ruszyła na jelenia, a z jej ruchu wyczytałem, że jest pewna siebie. Najwyraźniej zdobywanie pożywienia nie jest jej słabą stroną. Jaka szkoda, że będę musiał jej przeszkodzić... Korzystając z odpowiedniej chwili, wyszeptałem szybkie zaklęcie, a w momencie gdy je skończyłem wadera wywaliła się jak długa. Wkurzona, zaczęła głośno kląć i czym prędzej się podniosła. Podbiegłem do niej z drwiną wymalowaną na pysku.

- Patrz i się ucz - rzuciłem i zaatakowałem czterokopytnego, który nie uciekł daleko. Wróciłem ze zdobyczą do wilczycy i usiadłem na ziemi. Wypuściłem jelenia z pyska i podniosłem wzrok na Tormentę. - No widzisz, tak to się robi - podsunąłem jej zdobycz, żeby się najadła. Może jestem chłodny i denerwujący, ale nie pozwolę jej głodować. - Smacznego Mikrus.
< Tormenta? Przepraszam za jakiekolwiek błędy :3 I mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz